09/11/2011

Urodzeni w Burzynie - Leon Wantuch

fot. Tuchowskie Wieści
Leon WANTUCH - urodził się 11 kwietnia 1886 r. w Burzynie, zmarł 15 marca 1966 r. w Tuchowie.  Był cenionym w okolicy wytwórcą wędlin. Produkował je w latach 1910 - 1966.
Leon Wantuch - syn Józefa i Zofii z domu Kocyan, którzy posiadali własną ziemię niezależną od majątku dworskiego. Jego żoną była Waleria Pater (ślub w 1911 r.). Miał pięcioro dzieci: Bolesława, Tadeusza, Marię, Kazimierza i Zofię.
W Burzynie skończył szkołę podstawową. W wieku 15 lat (1901 r.) rozpoczął naukę zawodu masarza w Składzie Wędlin Tomasza Balkiewicza w Tarnowie na placu Kazimierza Wielkiego. Nauka tam trwała przez 5 lat, do dnia 4 maja 1905 r., kiedy to otrzymał dyplom czeladniczy uprawniający do wykonywania wyuczonego zawodu. W latach 1906 - 1907 pracował w Głównym Składzie Wędlin Jana Słuszkiewicza w Sanoku. W 1907 r. został zatrudniony u Józefa Dobrzańskiego w Składzie Wędlin i Wyrobów Masarskich w Tuchowie gdzie pracował do 1910 r. Po zdobyciu doświadczenia zawodowego złożył dokumenty na egzamin mistrzowski, który zdał z powodzeniem i otrzymał dyplom mistrzowski. Dokument ten uprawniał go do rozpoczęcia pracy na własny rachunek. W 1910 r. założył swoją pierwszą masarnię w Radlnej koło Tarnowa. Potem (ok. 1912 r.) przeprowadził się do Tuchowa, gdzie zamieszkał na ulicy Wysokiej pod numerem 34 (Przedmieście Górne). Tam też otworzył masarnię: "Wytwórnia Wędlin Leon Wantuch - Tuchów". Firma rozwijała się szybko, jednak wkrótce, wraz z wybuchem I wojny światowej jej działalność została przerwana na 6 lat. W tym czasie L.W. został wcielony do ck armii austro-węgierskiej, w której szeregach walczył na froncie włoskim nad Piawą. Mimo początkowych sukcesów Austriaków, oddział został pokonany i żołnierze trafili do niewoli włoskiej, skąd wkrótce zwolnieni Polacy przedostali się do Armii Polskiej utworzonej we Francji i dowodzonej przez generała Józefa Hallera, nazywanej też "Błękitną Armią" od koloru mundurów. Leon Wantuch walczył w jej szeregach, a w 1919 r. wraz z halerczykami powrócił do Polski, gdzie trwała walka o nowe granice niepodległej Rzeczpospolitej. Armia generała J. Hallera odegrała  w tym dużą rolę (walcząc na Wołyniu oraz w wojnie polsko-ukraińskiej o Lwów), za co Leon Wantuch został trzykrotnie odznaczony i otrzymał od państwa polskiego darowiznę gruntu oraz obywatelstwo od Stanów Zjednoczonych Ameryki.
Po powrocie do domu, prawdopodobnie w 1920 r., Leon Wantuch przystąpił do wznowienia działalności swojej masarni, co udało się z powodzeniem i nastąpił szybki rozwój firmy. W dwudziestoleciu międzywojennym mistrz Leon został członkiem Tuchowskiego Cechu Ogólnego. Nawiązał też nowe kontakty handlowe i wysyłał swoje wędliny m.in. do Krakowa, Poznania, Torunia, a nawet do Wiednia. W regionie tuchowskim jego wyroby cieszyły się wielką sławą. Bywało, że ludzie dosłownie wyrywali je z rąk, płacąc zanim jeszcze dotarły na stragan. Sprzedawane były m.in. na wtorkowych jarmarkach i na tuchowskim odpuście. Osobną produkcją były wyroby na specjalne zamówienie dla właścicieli okolicznych dworów, w tym dla dworu w Burzynie.
W latach 30. Leon Wantuch otworzył sklep z wędliną w budynku tuchowskiej poczty, z osobnym wejściem od strony rynku. Dobra koniunktura trwała do końca lat 30. Ta dobra sytuacja skończyła się wraz z wybuchem II wojny światowej, kiedy to Niemcy zabronili produkcji i sprzedaży wędlin pod groźbą kary śmierci. Wtedy mistrz Leon rozpoczął produkcję swoich wyrobów w ukryciu. Jego wędliny były dostarczane m.in. partyzantom.
W powojennej Polsce nie było możliwości rozwoju masarni, gdyż władza ludowa ostro zwalczała prywatny handel i rzemiosło. Z końcem roku 1948 działalność prywatnych zakładów została całkowicie zabroniona. Mistrz Leon znowu musiał pracować w "podziemiu", wyroby produkował sporadycznie w domach prywatnych i na wesela. I  tak przez dwadzieścia następnych lat aż do 1966 r., kiedy to Leon Wantuch zmarł w wieku 80 lat. Został pochowany na cmentarzu w Tuchowie.

[Opracowano na podstawie: Tomasz Wantuch, Tuchowskie Wieści, Leon Wantuch - Wytwórnia Wędlin str. 18-19.]

0 komentarze:

Twitter Delicious Facebook Digg Stumbleupon Favorites More